Erased – Dzieciństwo pełne zbrodni

Tragedie zdarzają się każdego dnia. Życie nie raz zaskakuje tragediami, którym nie jesteśmy w stanie zapobiec. Nie możemy się przecież cofnąć w czasie. Jednak… Co jeśli mielibyście jednak taką możliwość? Czy poprzestali byście na dbaniu o swój własny interes, a może starali się pomóc też obcym, narażając swoje życie?

Bez peleryny, bez maski

Erased, występujące również pod oryginalnym tytułem Boku dake ga Inai Machi bądź czasem polskim – Miasto beze mnie, to anime z 2016 roku, które powstało na podstawie mangi o tym samym tytule autorstwa Kei Sanbe. Tytuł można go podporządkować pod thriller bądź kryminał, a w Polsce można go obejrzeć w serwisie Netflix

Przez dwanaście odcinków śledzimy historię Satoru Fujinumy, który jest 29-letnim mangaką, jednak nie odnosi sukcesów i musi dorabiać w pizzerii na pół etatu. Jego życie brzmi dość… nijako. Jednak nikt nie wie o tym, że posiada umiejętność cofania się w przeszłość o parę minut, by zapobiec przykrym wydarzeniom. Czasem nie kończy się to dla niego najlepiej, jednak nie przeszkadza mu to w dalszym pomaganiu innym.

Erased

Replay: Podstawówka

Nie chcę za wiele zdradzić, ale z powodu przykrych wydarzeń w teraźniejszości, Satoru cofa się aż do 1988 roku, kiedy to chodził do podstawówki. Tak właśnie zostaje 29-latkiem w ciele 10-latka. Ta data nie jest przypadkowa – właśnie wtedy w jego rodzinnym mieście zaginęło aż troje dzieci. Niedoszły mangaka postanawia zrobić wszystko, aby tej tragedii zapobiec.

Erased charakteryzuje się dość ciekawym klimatem – z jednej strony na ekranie dużo się dzieje, odczuwamy rosnące napięcie, jednak gdybym miała podsumować całość, gdzieś tam wcisnęłabym słowo spokój. Poza samym kryminalnym wątkiem, zwrotami akcji, przedstawione zostały ludzkie dramaty, skomplikowane relacje czy charaktery – i zrobiono to dobrze. Podczas wielu scen, zwłaszcza tymi związanymi z tematem przemocy domowej, uroniłam nie jedną łzę. Pomimo tego, nie uważam, że twórcy narzucali odbiorcom smutek, co jest dla mnie często spotykaną tendencją w dramatach, a wyszło to naprawdę naturalnie i prawdziwie. Nawet aż za bardzo, gdyż przytaczając te smutne fragmenty osobom niezaznajomionym z Erased, moglibyśmy w odpowiedzi uzyskać tylko dziwne spojrzenie, nie dowierzające, jak można płakać na czymś tak nieefektywnym. Po prostu – trzeba samemu zobaczyć, by uwierzyć. I zaszlochać.

Erased

Napięcie tkwi w szczegółach

Cała historia Erased, po dokładnym przeanalizowaniu, jest naprawdę spójna. Pewne poszlaki, kto jest tym “głównym złym”, możemy dostrzec już na samym początku i nawet się domyślić, która to postać, jednak dopiero pod koniec wszystko nabiera sensu. Niestety muszę ponarzekać na zakończenie – wydaje mi się nie do końca zrozumiałe bądź zbyt naciągane, jednak seria dalej jest warta obejrzenia.

Niesamowicie spodobały mi się detale wizualne, jak zmieniające się elementy w czołówce w niektórych odcinkach, aby dopasować to pod aktualnie dziejące się wydarzenia czy też motyw taśmy filmowej, gdy bohater cofa się do przeszłości. Niby nie jest to nic wielkiego, jednak uważam to za ciekawy dodatek. Animacja w całości wygląda naprawdę dobrze, a Japonię pod koniec lat 80. ogląda się naprawdę przyjemnie. Również muzyka buduje klimat, a piosenka, pojawiająca się podczas openingu, wpada w ucho.

Erased, disappeared, finished

Erased to naprawdę wyjątkowa pozycja, o której trudno zapomnieć. Pomimo, że sama fabuła nie jest kryminalnym majstersztykiem, sposób przedstawiania trudnych tematów wciąga widza i powoduje niesamowite emocje, towarzyszące nam długo po seansie.

Erased